Część 1. Montaż i testy.

Pierwsze akumulatory
Zaczęło się od jednego, klasycznego akumulatora kwasowo-ołowiowego, ale szybko zrozumiałem, że to będzie zbyt mało do auta, które ma służyć nam jako dom. Druga sztuka dotarła po około 2 miesiącach. Wybór konkretnego producenta i modelu zapadł po długim wertowaniu internetowych wpisów na grupach, blogach i forach. Za najlepszy stosunek ceny do jakości uznałem Westa Forse 225Ah – ukraińskie akumulatory rozruchowe, cieszące się dobra opinią wśród właścicieli sprzętu rolniczo-budowlanego, samochodów ciężarowych itp. taboru. Tak naprawdę wybór był trochę “na tzw. czuja” bo nie udało mi się dotrzeć do nikogo, kto zastosowałby je w kamperze.
Montaż
Akumulatory zostały połączone przewodem 35mm2, na przewodzie minusowym znajduje się dodatkowo hebel. Zamontowane przy pomocy gwintowanego drutu 6mm w 3 punktach, przez podłogę. Z góry, akumulatory są dociskane przez aluminiowy kątownik 30x30mm o grubości ścianki 2mm, pod podłogą zrobiłem aluminiowe podkładki z płaskownika. Ich wymiary to 50x120x5mm. Całość skręcona na nakrętki samokontrujące M6. Dodatkowo konstrukcja szafek jest tak wykonana, że akumulatory weszły na ścisk, mając około 1mm luzu, mam cichą nadzieję, że tam nie spuchną z wysiłku, bo będzie bieda….
Trzyma się to wszystko naprawdę solidnie i nie powinno sprawić problemów nawet w czasie zderzenia (tfu, tfu, tfu).
Pojemność
W przypadku domu, który czerpie energię tylko z tego co zmagazynuje w czasie jazdy (patrz poprzedni artykuł) lub ze słońca (o tym napiszę w przyszłym roku) – pojemność ma bardzo duże znaczenie, oprócz niej ważna jest ilość cykli rozładowania/ładowania (ta w nowo zakupionych AutoPartach jest właśnie sporo większa). 225Ah gwarantowane przez ukraińskiego producenta okazało się fikcją, ale nie to było główną przyczyną do ich zmiany (o ich nikczemnej pojemności dowiedziałem się dopiero po wymontowaniu ich z auta). Po prostu pojawiła się extra gotówka i dołożyłem do akumulatorów nadal klasycznych, bo kwasowo-ołowiowych, ale wykonanych już w technologii grubych płyt ołowiowych, przystosowanych do głębokich rozładowań. Karty charakterystyki przesłane przez mieleckiego producenta tychże małych magazynów energii pozwalają różowo patrzeć w przyszłość. Na nich musiałem się opierać bo informacji w internecie o AutoParcie jest niewiele, a o produktach serii Galaxy Voyager nie znalazłem zupełnie nic. Ryzykuję i KUPUJĘ!
Ale na razie wróćmy do tego co już było…
Test akumulatora nr 1
Z czystej ciekawości, jeszcze przed sprzedażą zabrałem się do testów pojemności tychże żółtych potworów. By było rzetelnie należy dodać, że pracowały w aucie kilka miesięcy (jeden 2, drugi 6) ale nie miały dużo do roboty, bowiem jedyne co zasilały, to ogrzewanie postojowe, z reguły na najniższym biegu, poza tym bardzo często, z reguły co 3-5 dni podpinane były do ładowarki, a co 3-4 tygodnie wysycane prostownikiem do wymaganej gęstości.
Przed samym testem pojemności akumulator który przepracował 2 miesiące (został zdemontowany jako pierwszy) poddałem procesowi pełnego rozładowania i ponownie naładowałem go prądem o napięciu końcowym 16,2V i natężeniu 1,3A. Gęstość odczytana: 1.30g/cm3. Na wynik testu z pewnością miała też temperatura oscylująca w okolicach +1*C. Akumulator odstał 5 dni dla uspokojenia procesów fizykochemicznych, po tym okresie wartości odczytane z testera wyglądały następująco. Pomiaru dokonałem 3 razy, nie różnił się znacząco, na zdjęciach pokazuję najwyższy pomiar. Dodam tylko, że ów miernik na 100% trochę zaniża napięcie, porównując do 3 mutlimetrów które mam – wynik zawsze był niższy o około 0,05-0,1V. Pozostałych parametrów nie miałem niestety do czego porównać więc załóżmy, że są ok.
Rozładowanie
Rozładowanie – tak jak podaje norma , czyli prądem 5%, tzw. dwudziestogodzinnym, oznacza to, że w pełni sprawny akumulator powinien rozładowywać się przez 20h ( w temperaturze około 25*C). Dla 225Ah będzie to więc 11,25A. Niestety, w tamtym okresie, nie mogłem stworzyć dla tej baterii odpowiednich warunków temperaturowych.
Jak widać na załączonych powyżej obrazkach oszacowana pojemność wyniosła 149,5 Ah. Mizernie, ale na pewno w wyższej temperaturze byłoby trochę lepiej. Na plus: po 6h od rozłączenia obciążenia, co nastąpiło przy 10,5V – akumulator miał napięcie na poziomie 12,1V. Proces rozładowania trwał 13h17min. Pamiętajmy również, że był to akumulator pracujący przez 2 miesiące (oczywiście nie non stop, może 30% tego okresu) w połączeniu równoległym (zwiększenie pojemności przy zachowaniu nominalnego napięcia) z drugim, takim samym akumulatorem pod obciążeniem do 2A (czyli 0.0045%), mówiąc krótko – tyle co nic.
Test akumulatora nr 2.
Test tego akumulatora przeprowadziłem już w lepszych warunkach, bo w temperaturze niemal wzorowej – 25*C. Najpierw ważenie – tu ogromne i niemiłe zaskoczenie, bo akumulator miał ważyć w granicach 59-63kg, niektórzy sprzedawcy podają nawet, że 70kg ( o takiej wyniku nawet nie myślałem)! Tymczasem wynik na wadze: 57,17kg

Wody nie ubyło raczej aż tak znacząco, poziom sprawdzałem w czasie badania gęstości i było ok.
Tak jak w poprzednim przypadku, rozładowanie, ładowanie tą samą ładowarką na tych samych ustawieniach, ten sam czas odpoczynku, jedyna zmienna to wspomniana wcześniej wyższa temperatura testu, 25*C. Przed startem (naprawdę fajne, wysokie napięcie, ciekawe czy przełoży się na pojemność):
Pomiary po 7h od startu testu:
Po 11h od startu gęstość elektrolitu i pozostałe parametry wyglądały następująco:
Cęgowym miernikiem sprawdziłem jeszcze, czy aby prąd obciążenia jest zgodny z zadaną wartością. Niestety jak widać na zdjęciu był nieco wyższy, ale nie korygowałem już go mając na uwadze, że poprzedni test z pewnością wyglądał podobnie, kolejne więc robię zgodnie z tym, co pokazuje to chińskie urządzonko…. a wskazania cęgówki aż tak bardzo nie odbiegają od tego co chciałem, różnica to raptem 1.5%, biorąc pod uwagę moje umiejętności i posiadane “labolatorium” – można taką rozbieżność pominąć w rozważaniach.

Wszystko idzie sprawnie, więc zostawiam moje “labo” na noc i idę spać z przekonaniem, że gdy wrócę to w okolicach 7AM to przesledzę na żywo koniec testu. Niestety – zabawa skończyła się pod moją nieobecność o godz. 2:38 ;( Tester oszacował pojemność na okolice 158Ah. Byłem i nadal jestem w głębokim szoku ;( Z drugiej strony bardzo się cieszyłem, że podjąłem decyzje o zmianie, tylko co jeśli AutoPart Galaxy Voyager będzie miał podobne wyniki ?
Jeszcze tylko pomiary parametrów akumulatora po rozładowaniu i zabieram się za mój nowy nabytek, zobaczymy co pokażą produkty naszego krajowego, mieleckiego producenta. Aha – nieważne co pokażą testy, zostają. Nie będę już w tym kierunku nic kombinował, aż do ich śmierci. Postanowiłem sobie, że jeśli tylko będę miał możliwość to +/- co 12 miesięcy zrobię im test pojemności, by zobaczyć jaką jej część tracą co roku, a tracić będą, bo to normalne zjawisko. W teorii jest to określone na poziomie około 20% przy prawidłowej eksploatacji, a co tu dużo gadać – taką chcę im zapewnić. Wychodzi na to, że z kolumny 2 baterii o początkowej pojemności 460Ah po 4 latach zostanie mi tylko coś około 90-100Ah. Trochę dziwne, ale tak podobno to wygląda. Pożyjemy – zobaczymy. A tymczasem trzeba zabierać się za nowy test!
You must be logged in to post a comment.