
Pierwsza krew i zmoczone prześcieradło
Miało nie być świętowania, bo ostatnio za dużo odwiedzin i spotkań, za dużo %, ale żal mi było otwartych “niechcący” dwóch piw… jednak może po kolei.
Noc wcześniej skończyło nam się paliwo do ogrzewania. Tzn. wg wskaźnika i moich wyliczeń było jeszcze około 4L, ale auto zaparkowałem pod trochę dziwnym kątem i zapewne cały olej napędowy spłynął na drugi koniec długiego, bo 65cm zbiornika. Wskaźnik nie jest precyzyjny, natomiast przed zamontowaniem baniaka do auta robiłem testy i zapiski, dolewając powoli ON do wnętrza i notując wskazania, także wiem przy jakim wypełnieniu w litrach pojawia się np. wartość 64%. Stąd też wiedziałem, że w momencie gdy pojawiło nam się 0% – mieliśmy jeszcze rezerwę w postaci około 6.5L oleju napędowego. W teorii, na minimalnym zakresie mocy (ok. 0.8kW), wystarczy na 50-54h pracy Planara (ogrzewanie postojowe). Wystarczyło na 18-20h 😉 Nie mniej tak jak przypuszczałem, przy tankowaniu potwierdziło się to co myślałem, do 35L zbiornika zmieściło się 28L ON – czyli wewnątrz było jeszcze 7L. Ale do brzegu…

Kolejna noc bez ogrzewania
Dlaczego tak? Trochę dla testów izolacji, a trochę przez to, że zrobiłem sobie głupie wyzVanie, szczegółów tutaj zdradzał nie będę, ma to być taki Youtubowy challenge 😀 W każdym razie z tego powodu, z racji też jubileuszu (taka niezapomniana noc 😀 ) – miała to być nocka bez ogrzewania, by sprawdzić czy potwierdzą się wyniki z ubiegłej nocy, kiedy to różnica temperatur nieogrzewanego auta, a tej na zewnątrz wyniosła równe 10°C (2°C na zewnątrz vs 12°C w środku, w sypialni). Tej nocy stwierdziłem, że musze kupić jednak porządną, zimową kołdrę – przede wszystkim 20cm dłuższą… A co do wyników – potwierdziło się ponownie, na podwórku 1°C, a o 7 rano, w sypialni mieliśmy całe 11°C.
Wracając do meritum… leżymy więc pod kołdrą z dziewczynami, grzejąc się nawzajem, one śpią, ja wpatruję się w ekran telefonu z odpaloną aplikacją, która mierzy “nasz czas życia w drodze”. Chciałem zrobić zrzut ekranu i udało się. Niestety 3 sekundy potem zostałem ugryziony przez Lenkę w łydkę. Nie, jeszcze nie wtedy polała się pierwsza krew. Nie było to jakieś straszne ugryzienie, nie mniej zerwałem się szybko a Safi rzuciła się na Lenę w akcie zemsty. Dostały takiego szału, że tłukły się po całym samochodzie, do tego stopnia, że bałem się włożyć między nie ręce. Wpadły w stojące w koncie puszki piwa i jedna z nich w tym amoku rozerwała dwie puszki. Piwo zaczęło tryskać po całym aucie. Masakra! Zanim opanowałem sytuację – z dwóch 550ml puszek zostało może 600ml… i mokre ściany, prześcieradło i Lenka z krwawiącą nogą. Nie, nie oddałem jej 😛 Albo sama się załatwiła w tym szale, albo to sprawka Safi.
Skąd ta agresja?
Nie wiem, nie znam się na psach. To Ewa była specjalistką od czworonogów, to ona robiła za psiego behawiorystę w naszym domu. W zasadzie chyba trzeba to tłumaczyć pochodzeniem i dzieciństwem Leny. Została bowiem przez Stowarzyszenie “Beagle w potrzebie” wyrwana z jakiejś pseudo hodowli, gdzie psy przebywały non stop w piwnicy bez okien i oświetlenia. Pewnie ma jakieś lęki a ja czekam cierpliwie, aż się ich wyzbędzie, aż zapomni. Myślałem, że ma to już za sobą, bo ostatni taki atak był w lipcu, czyli dobre 4 miesiące temu, a do lipca zdarzał się dość regularnie, bo min. raz w miesiącu, choć bywały i takie noce, że byłem kąsany i dwa razy. Tak, wiem – pies nie powinien spać w łóżku, tym bardziej taki przejawiający takie cechy. Niestety nie mam na to serca, nie po to wziąłem ją pod swój dach, by nie mogła poczuć tego, na co ma ochotę. A to ona chce spać przytulona do mnie, naprawdę – ja jej do tego nie zachęcałem.
Całe zajście miało miejsce wczoraj, ale dopiero dziś znalazłem czas, by usiąść i opisać “nasz jubileusz” 🙂 Wczoraj trzeba było przez 4h uspokajać Safi, suszyć prześcieradło itd. Na szczęście materac mam suchy, bowiem zapobiegliwie przed ponowną tragedią kupiłem dodatkowe prześcieradło, takie wiecie – medyczne, wodoodporne. Uratowało mi to trochę skórę 😉 Strasznie bałem się poranka, ale Safi chyba przeszło, bo dziewczynki kumplują się jak do tej pory! Uff!
Także jaki jubileusz, takie jego ŚwiętoVanie 😀
Można powiedzieć, że resztę wieczoru spędziłem nucąc zmodyfikowany nieco na potrzeby jubileuszu tekst: ŁYDKA GRUBASA – Rapapara
I łydka grubasa się zgadza, i tekst też jakby pasuje do sytuacji:
On był samotny, jej było źle
Gdzieś w internecie poznali się
On się zakochał ze samych zdjęć
Bo tam beagelek, sunia na pięć
Szczęka mu spadła aż pod sam stół
Dał jej komentarz dziesięć i pół
A kiedy w końcu spotkali się
On jej nie poznał dlatego, że….
Rapapara, rapapara ro****ała mi browara 😉
Noga Lenki – po ranie nie ma już śladu, nerwy Safi – “na wodzy”, moja łydka – dziś miała odpoczynek, bo zaliczyliśmy tylko krótki, 60-minutowy spacer, ale od jutra znów zaczynamy nieco dłuższe przechadzki, tylko miejscówkę trzeba będzie zmienić, bo powoli zaczyna wiać tu nudą 😉
You must be logged in to post a comment.